piątek, 29 lipca 2016

Rozdział II

Kochani, naprawdę się nie spodziewałam, że aktywność tak skoczy. Dziękuję <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział 2

To już dzisiaj. Dzisiaj zostanę Panią Potter. W śnieżnobiałej sukni, szłam do ołtarza przyozdobionego czerwonymi różami, które wiły się przez całą jego długość. Kiedy do niego dotarłam, ustałam koło wysokiego mężczyzny o kruczoczarnych włosach. Urzędnik z ministerstwa zaczął uroczystość, lecz ja w ogóle się nie skupiałam nad słowami przemowy. Cały czas, nieustannie, myślałam o szarookim blondynie. Jak by to wyglądało, gdyby zamiast wybrańca, to on stał tu ze mną, teraz. Ocknęłam się wtedy gdy Harry powiedział ,,Tak".
                      -Ginervo Molly Weasley, czy ślubujesz wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuścisz Harry'ego aż do śmierci?
                      -Tak - powiedziałam, czując narastającą gulę w gardle.
                      - Jesteście od teraz mężem i żoną - możecie się pocałować.
Osoby zebrane w kościele zaczęły klaskać, w tym Molly, jej rodzicielka, która płakała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

                      Ginny wkładała właśnie do kufra, ostatnią bluzkę z swojej szafy. Dzisiaj miała przeprowadzić się do domu Wybrańca, Jak przystało po zawarciu związku małżeńskiego. W pewnym momencie ktoś zasłonił jej oczy.
                        -Harry? - spytała.
                        -Zgadłaś, lisico. Gotowa? - powiedział.
                        -Yyy..... Tak.
Harry wziął jej kufer i zniósł go na parter jej domu - kiedyś domu. Wyszli z budynku, i łapiąc się za ręce deportowali się. Nagle wszystko zaczęło wirować, sprawiając Ginervie mdłości. Po chwili stali już w Dolinie Godryka, przed dużym domem, który z trzech stron był otoczony lasem. Szli chodnikiem, który był wyłożony szarymi kostkami. Ginny pchnęła drzwi, a jej oczom ukazało się przytulne wnętrze jej przyszłego domu. Z przedpokoju było widać trzy pary drzwi. Pierwsze jak oznajmił jej mąż, prowadziły do salonu, drugie do łazienki, a trzecie do kuchni, w której znajdowały się schody na górę. Kiedy szli drewnianymi schodami, które w ogóle nie skrzypiały, przypomniała jej się nora. Ta nora przed wojną, kiedy jej tata jeszcze żył. Doszła na górę rozglądając się dookoła.
                        -Na lewo jest nasza sypialnia, a reszta drzwi prowadzą do pokojów, które w przyszłości się zapełnią. - powiedział jednym tchem.
Domyślała się o co chodzi. Zapełnią się przez dzieci, przez ich dzieci. O ile będą je mieli.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Przeczytałeś/aś? Daj znać w komentarzu!

0 komentarze:

Prześlij komentarz