poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Trucizna (HG)

Joł, ziomki z konfy wpadły na pomysł xd

Ron nas zostawił. Mam wrażenie, że jest zazdrosny właśnie o mnie. Niektórzy powiedzą, że  myślę tylko o sobie, oraz, że Ronald mógł odejść z każdego innego powodu. W głębi duszy, miała nadzieję, że wkrótce wróci. Po wstaniu, jak codziennie rano, wzmacniałam zaklęcie ochronne dookoła naszego namiotu. Może to i żmudna praca, ale warto. Wchodziłam już do namiotu, gdy przez przypadek zobaczyłam Harry'ego który się przebiera. O Merlinie! Nie dziwię się, że dziewczyny za nim szaleją. Jest tak umięśniony... I moje rozmyślania przerwał jego wzrok. Zauważył, że na niego patrzę. Odwróciłam się szybko, i poszłam do naszego prowizorycznego 'salonu' rumieniąc się. Hermiona Harry kocha Ginny, Harry kocha Ginny. Cicho serce!

*po wojnie*
Dalej skrycie kocham się w Harry'm. Boję się mu tego wyznać, bo wiem - on szaleje za Ginny. Gdyby nie ta mała ruda suka... Czy ja właśnie nazwałam swoją przyjaciółkę suką? Ze mną chyba naprawdę jest już bardzo źle. Hermiona nie kochała już się w Harry'm. Ona miała na jego punkcie obsesję. Kiedyś normalna nastolatka - teraz psychofanka jej kiedyś najlepszego przyjaciela. W jej myślach był już plan, dzięki któremu raz na zawsze pozbędzie się rywalki. Parę tygodni potem wybrała się w czarnej szacie z maską, na ulicę śmiertelnego Nokturnu. Odwiedziła sklep z czarno-magicznymi składnikami do eliksirów, a w drodze na Pokątną, zdjęła kostium i udała się do sklepu zielarskiego, aby dokupić jeszcze parę legalnych składników do trucizny. Po wyprawie, postanowiła się wybrać na piwo kremowe do dziurawego kotła. Wręcz w niej wrzało, kiedy spotkała przyszłą Panią Potter, która zawzięcie coś notowała, co chwilę skreślając, na pergaminie popijając piwo kremowe. Szybko zrezygnowała z zamówienia, i nawet się nie witając teleportowała się do swojego domu. Jak każda szanująca się czarownica, posiadała pracownię alchemiczną. Im szybciej, tym lepiej dokładnie zrobiła eliksir, i wlewając go do fiolki śmiała się szyderczo. Usłyszała dźwięk dzwonka do drzwi. Pośpiesznie włożyła fiolkę do kieszeni szaty, i wyszła z piwnicy swojego lokum, gdzie znajdował się cały kociołek trucizny. Kiedy ujrzała kto puka, była wręcz w diabelskiej rozkoszy. Danej szansy się nie marnuje
             -Oo.. Cześć Ginny. Wejdziesz?
             -Mam do ciebie sprawę, która wymaga dłuższej dyskusji.
Kiedy robiłam nam herbatę, dyskretnie dolałam wywaru żywej śmierci do jej kubka.
Wypiła łyk i odłożyła herbatę na stół. Dziwiła się czemu jeszcze dobrze się trzyma. Aa... No tak, rozcieńczony wolniej działa. Jednak po paru minutach Ginny, zaczynała być już cieniem siebie, i traciła siłę. W pewnym momencie w połowie zdania, po prostu opadła na fotel. Teraz pozbyć się tylko zwłok Na twarz Hermiony wpełzł diabelski uśmiech. Zdecydowała się na klasyczny zwrot. Kiedy Harry się dowie o śmierci jego narzeczonej załamie się - ona wtedy będzie go pocieszać. Ciało zostanie podrzucone niedaleko domu Pottera. Równo 10 godzin po północy, kiedy Harry wyszedł deportować się do pracy zamarł. Ktoś leży w lesie sąsiadującym z jego domem. Natychmiast tam pobiegł. To co tam zastał, sprawiło, że dostał zawału. Gdyby nie Pani Weasley która postanowiła odwiedzić  Harry'ego, on również by tam zmarł.

Od razu wezwała aurorów. Minęło mniej niż minuta, a byli już na miejscu.

0 komentarze:

Prześlij komentarz