poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Drinny

Po tym, kiedy zerwałam z Harry'm, wyprowadziłam się od rodziców, do Londynu. Tam znalazłam pracę jako uzdrowiciel, w Mungu. Miałam dużą wypłatę, więc spokojnie starczyło na kupno dużego mieszkania w samym centrum miasta. Z mojej wypłaty, starczyło by na utrzymanie 7-osobowej rodziny, a mieszkałam sama. Pewnego dnia, kiedy jak zwykle miałam przyjmować pacjentów, zjawił się niecodzienny gość. Draco Malfoy. 
-Weasley? - zapytał ze zdziwieniem. Dopiero wtedy, podniosłam głowę z nad dokumentacji. Zaleciłam usiąść, i opowiedzieć o swoim problemie zdrowotnym. Z kilku minutowej rozmowy, dowiedziałam się, że ma mocne bóle sercowe. Pytałam o dużo rzeczy, musiałam jakoś ustalić diagnozę. Nie wiedziałam już o co mam pytać, więc zadałam ostatnie pytanie. One okazało się kluczem do sukcesu.
-Brał pan jakiekolwiek leki na serce, bądź przeciwbólowe?
-Tak - po czym podał nazwę specyfiku.
-O Merlinie! Został tylko oddział urazów wewnętrznych! - krzyknęłam.

Dracona przeniesiono na wcześniej wspomniany odział. Los chciał, aby to akurat mnie przydzielono, jako medyka. Codziennie go badałam, sprawdzając stan poprawy. Jego stan zdrowia za nic chciał się poprawić, a dodatkowo się nawet czasami pogarszał. Robiłam tak przez najbliższe 2 miesiące, bardzo się z nim związałam. Jeszcze w czasach szkolnych podkochiwałam się w nim, bez jego wiedzy. Miałam wrażenie, że moje dawne uczucie odżyło. Pewnego ranka, kiedy jak codziennie robiłam badania, podawałam kroplówkę itp. akcja serca ustała. Wszyscy uzdrowiciele, starali się jak tylko mogli. Niestety - Draco zmarł parę minut później. Zostawił tylko jeden mały liścik. Zaadresowany był do mnie.
Droga Ginny!Kiedyś nazwał bym cię, tylko zdrajczynią krwi. Ale nie teraz. Bardzo mi na tobie zależało, nawet w szkole,lecz starałem się tego nie ukazywać.Jeszcze bardziej się do ciebie przywiązałem, w szpitalu.
Codziennie do mnie przychodziłaś, i dotrzymywałaś mi towarzystwa.Wiem, że niedługo umrę, dlatego zostawiam Ci ten list.
                                     Twój na zawsze - Draco
Byłam na jego pogrzebie, stałam z tyłu, aby być niezauważona przez jego rodziców i bliskich. Płakałam. Nie, ja nie płakałam. Ja gorzko ryczałam. Kiedy marmurowa płyta zakryła grób, uciekłam z cmentarzu. Od razu po tym, kiedy dotarłam do domu, z szafki kuchennej wyjęłam mocne tabletki nasenne. Zaś z barku Ognistą Whisky. Zostawiłam tylko liścik Hermionie, która codziennie do mnie przychodziła, że teraz mieszkanie i moja skrytka należą do niej. Nasypałam sobie na rękę garść tabletek i popiłam ognistą. Po mniej niż minucie, miałam już prawie całkowicie ciemno przed oczami i czułam, że to koniec. Wszystko, co usłyszałam przed śmiercią to krzyk Hermiony.
-Ginny! Nie!
Kiedy Hermiona podbiegła do jej ciała, ona stała już na łące pokrytej kwiatami razem z Draco.

Czcionka skopiowana z mojej książki zawierającej miniaturki na wattpadzie.


0 komentarze:

Prześlij komentarz