poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Jily (Dedykacja #1)

Jily dla PIKACHU joł xd

Czułam się okropnie. Mdłości, mdłości i jeszcze raz MDŁOŚCI. Taki urok ciąży. W pokoju panował półmrok. Z każdym jej ruchem ciało bolało ją co raz to bardziej, lecz trzeba wstać. To już 8 miesiąc - niedługo nadejdzie czas rozwiązania. Takie uczucie towarzyszyło jej szczególnie po odpoczynku. Głowa bolała ją niemiłosiernie, pomyślała, że pójdzie na dół wziąć jakieś leki czy coś. Powoli się podniosła i małymi krokami zmierzała w stronę drzwi. Kiedy schodziła po kręconych schodach, usłyszała, że nie tylko ona jest na dole. Zeszła, aby zobaczyć Jamesa i Syriusza, rozmawiających w salonie. Postanowiła do nich dołączyć. Kiedy weszła do pokoju, i James zobaczył jaka jest blada, natychmiast do niej podbiegł.
                 -Wszystko w porządku Lils? Nie wyglądasz najlepiej.
Nagle przed oczami Lily zapanowała ciemność. Jamie z refleksem złapał ją, i ułożył na kanapie.

                 -Lily, słyszysz mnie? - zapytał  Syriusz.
                 - Yy.. Tak. Dlaczego pytasz?
                 - Zemdlałaś - Rogaś chciał już wysyłać sowę do Munga, żeby cię zabrali.
Lily na te słowa się tylko na chwilę zarumieniła. James pomógł jej podnieść, i sam obok niej usiadł. Widząc to, Syriusz wyszedł mamrocząc jakieś tam pożegnanie.
                 -Kocham Cię, nie chcę aby coś Ci się stało. - Powiedział.
                 -Ja ciebie też.
Niecały miesiąc później mówili tak do swojego syna - Harry'ego Jamesa Pottera.

0 komentarze:

Prześlij komentarz